
Masztalerz
Dołączył: 07 Kwi 2007
Pochwał: 1 Posty: 767
Skąd: koło Bielska
Status: Offline
|
Ok, zmobilizowałam się i przepisze
,,Miejscowość, niedaleko Radomia, (...) Fundacja Centaurus została zaalarmowana przez grupę turystów, którzy zatrzymali się na stacji benzynowej i zobaczyli wychudzone, głodne konie, pozbawione dostępu do wody, brodzące w błocie, bez trawy, pośród szczątków jakichś zwierząt. Żadnego schronienia, budynki zrujnowane, szkło, śmieci, stare sprzęty, masa ostrych przedmiotów na całym ''padoku''.
Pojechaliśmy tam w niedzielę, 30 września, o 6 rano, wraz z kamerami telewizji Polsat oraz z panami z ,, Kuriera Mazowieckiego'' z TVP 3. Weszliśmy na teren z ewentualnym zamiarem odebrania koni. Cały teren to ruina i śmietnisko. Stare beczki, kości psów, świń i koni które tam odeszły i nikt ich tam nie zakopał, wszędzie pełno szkła, metalowych prętów, masa złomu i odpadów komunalnych. Żadnego siana, słomy czy trawy. Na miejscu znaleźliśmy 5 koni chodzących luzem, w stanie skrajnego wycieńczenia. Doszukaliśmy się również, za wybitymi szybami ,,stajni'', gniadego ogiera biegającego między śmieciami, w pomieszczeniu w których przebywał ogier nasz kolega znalazł 4 pęciny i łeb koński, jeszcze porośnięte sierścią i tkankami. Była tam również jakaś stara lodówka, opony, zardzewiała sieczkarnia, kilka starych szaf, blachy i mnóstwo innego sprzętu. Ponadto masa kości porozrzucanych wszędzie. Wraz z telewizją udaliśmy się więc do właściciela, który odmówił rozmowy z nami i wezwał policję. Ze swojej strony uczyniliśmy to samo. Policja zjawiła się po godzinie. W tym czasie odbyliśmy kilkanaście rozmów z mieszkańcami. Usłyszeliśmy, iż konie od lat biegają po 100h należących do wspólnoty, w tym także po dwóch wsiach, po ulicach między dziećmi i samochodami. Najpewniej biegają w poszukiwaniu pożywienia. Mieszkańcy mieli również pretensję o konie zdychające na tym ranchu na oczach dzieci (średnio, ich zdaniem około 10 rocznie). Na miejscu znaleźliśmy około 20 koni, skarogniadego ogiera biegającego między klaczami i źrebakami. Właściciel, zgodnie z ewidencją z lipca br., posiadał 14 klaczy, 11 ogierów, 4 źrebaki. Żadnych wałachów. Jego zdaniem koń wie kiedy wolno mu kryć i bez pozwolenia tego nie robi. Patrząc na ogiera mieliśmy wątpliwości czy w ogóle był by do tego zdolny, gdyż ledwo trzymał się na nogach. Podobnie jak większość innych koni. Przybyły na miejsce powiatowy lekarz weterynarii i stwierdził, iż jest to ,,specyficzne'' rasa konia trzymana w stanie wolnym, a właściciel dodał, iż z domieszką krwi francuskiej, stąd wystający kręgosłup, żebra i chwiejny chód ogiera. Teren nie był i nigdy nie będzie ogrodzony. Jest to własność wspólnoty stąd nie ma takiej możliwości. Konie biegają wzdłuż wałów nadrzecznych i czasami nie ma ich parę dni ( również w okresie zimowym ). Czasami wróci o jednego lub dwa mniej. Właściciel proszony o ujawnienie zapasów paszy zbył nas - mimo wielokrotnych próśb. Konie stały zamknięte w starych drewnianych szopach. Przeżyliśmy szok kiedy okazało się że deski każdej szopy były wyjedzone przez konie do granic możliwości. Podobnie jak drewniane żłoby, z których zostały tylko podstawy. Dachy były dziurawe, drzwi prawie nie było. Właściciel (...) posiada w swojej stawce koni 8 klaczy objętych programem ochrony rasy małopolskiej, czyli otrzymywał dotację od PZHK. Posiada również 2 licencjonowane ogiery małopolskie. Wszystkie konie niezwykle cenne pod względem hodowlanym i z krystalicznych linii. Nie wiadomo kto i dlaczego przedłużał dotację i licencję. Nie udało nam się tego dowiedzieć w PZHK. Również niewiele pomógł nam Powiatowy Lekarz Weterynarii, który stwierdził iż hodowla wyżej opisywana spełnia wszelkie normy, a konie mają 100ha trawy i niczego więcej nie potrzebują, zaś jeśli część jest chuda to z powodu specyfiki tej rasy. Dowiedzieliśmy się również, iż sprawa o odebranie koni toczy się u Powiatowego Lekarza Weterynarii już od kwietnia, pierwsze zaś zgłoszenie wpłynęło 2 lata temu. Dlaczego do tej pory było wszystko było tajemnicą poliszynela, tego również nikt nie potrafił nam powiedzieć. Okazało się również, że klacze otrzymały przedłużenie dotacji, gdyż właściciel na czas kontroli wyprowadził je nad rzekę, daleko od stajni i komisja nie widziała, w jakich warunkach rzeczywiście przebywają konie. Nie tłumaczy to jednak, w jaki sposób inspektor znalazł powodów do odebrania koni, ani dlaczego mieszkańcy milczeli. W sumie zlokalizowaliśmy 30 koni. Reszta ponoć biega i nikt dokładnie nie wie gdzie. Właściciel powiedział że musi je policzyć bo sam nie wie ile ich dokładnie jest. "
Chyba starczy?
Auć, palec.
Autor postu otrzymał pochwałę.
''[...]doprawdy, wszyscy powinniśmy być w stanie kontrolować, czy warto jest robić wielką rzecz, z czegoś co nie zasługuję na tak dużo naszej uwagi...''
|
» Wysłany: Sob Sty 12, 2008 17:45
|