

Lansjer
Dołączył: 09 Wrz 2004
Posty: 1754
Status: Offline
|
Hej Koniu, nie mam przydomowej stajni, ale trzymam konia 15 minut piechotą od mojego domu i jest to stajenka "samoobsługowa", czyli nie ma stajennego, wszystko musimy robić same (ja i trzy koleżanki) i do tego pomaga nam gospodarz (właściciel terenu) i np. rano karmi i wypuszcza, jak nikogo nie ma. Mamy ustalone dyżury, kto kiedy będzie; codziennie u koni ktoś jest. Konie dostają jeść rano i wieczorem. Same musimy pilnować siana i słomy - dwa razy miałyśmy kryzys, bo za późno zabrałyśmy się za przywóz siana:( teraz mamy zrobione duże zapasy i na pewno będziemy bardziej pilnować terminu. Stajnia oczywiście zrobiona głównie naszym nakładem pracy i finansów, więc jak jakieś naprawy, to też same wszystko robimy. Każda sprząta boks swojego konia oraz dodatkowo podwórko i stajnię kiedy ma czas.
Plusy: mój koń jest do mnie przywiązany, widzi mnie prawie codziennie, sama wszystkiego doglądam: decyduję, ile chcę ściółki, ile siana, ile owsa, jaką paszę i o której godzinie, jak długo koń stoi na dworze i gdzie (pastwisko, padok). Wszystko jest tak, jak chcę Bardzo niski koszt trzymania konia.
Minusy: nie ma hali, ba, nie mamy porządnej ujeżdżalni - jeździmy po polu albo w lesie; czasem zdarza się, że nikt nie może przyjść do stajni i ktoś musi się do tego zmusić na szczęście dość sporadyczne przypadki. Minusem dla mnie jest to, że nie mam prawa jazdy i muszę zawsze iść na piechotę lub rowerem, a jak np. leje jak z cebra to nic przyjemnego
Trochę pracy fizycznej jest - czasem chciałabym, żeby ktoś mi przytargał balot słomy, nosił wiadra z wodą, czy posprzątał boks, ale generalnie jakoś nie narzekam, twarda baba jestem
Reasumując - dla mnie super rozwiazanie, bo prawie każdy pensjonat ma dla mnie jakiś minus - a to konie wszystkie naraz wypuszczają, a to koń tylko kilka godz na dworze, albo rzadko sprzątają (ja to robię codziennie) itd. A tu wszystko sobie reguluję jak chcę, robię co chcę i nikt mi nad głową nie gada Jak tylko będę mieć swoją działkę to zabieram tam konia i robię stajenkę. Osobiście nie chciałabym mieć konia w tradycyjnym pencjonacie, jedynie brakuje tej hali najbardziej.
Jeśli chodzi o pomoc bliskich: tak jak pisała Gavanza, jeśli masz pozytywnie nastawioną do Ciebie i koni rodzinę to krótkie przeszkolenie nie jest niczym trudnym u mnie już najbliższa rodzinka wie jak wyczyścić konia, posprzątać boks, wiedzą, co koń je i ile itd. Czasem zabieram kogoś z rodziny do stajni do pomocy, żeby wiedzieli, co trzeba zrobić, gdyby mi się coś stało i nie mogłabym przyjść.
Ważne jest też to, o czym wspomniała Gavanza - apteczka ze szczegółowym opisem oraz numery do wszystkich osób, które mogą się przydać w razie nieszczęśliwego wypadku.
Trzeba też zauważyć, że w sezonie pastwiskowym przy koniach jest roboty bardzo mało - u mnie było to sprzątanie padoku, sypnięcie siana, podanie śniadania i kolacji oraz wody. Teraz jest więcej obowiązków, bo trzeba sprzątać boks, dościelać, dawać więcej siana. Ale też nie ma tragedii idzie się przyzwyczaić
|
» Wysłany: Nie Lis 15, 2009 20:48
|